Także tego.
Popływałem trochę tym sprzętem, choć nie tyle, by
powiedzieć, że go opływałem. Nadal nie wiem, gdzie są granice wytrzymałości
sprzętu i chyba się nie dowiem, dopóki nie przegnę (choć korci). Powiedzmy:
otworzyłem pewne rozdziały. Wiem już, że nastawianie się na jazdę do góry przy 20
węzłach jest nieco naiwne, a kurs jakim się wtedy płynie, nie ma za dużo
wspólnego z kursem ostrym.
Genaker to wspaniały silnik dla tej jednostki dający 90%
przyrost prędkości. Płynąc ostro na wiatr (na tyle, na ile się da) przy sile
wiatru 8-10kn, jacht osiąga 4kn. To już jest całkiem ładnie, a przed nami silne
wiatry.
Podczas rejsu inspekcyjnego (Gdynia - Gdańsk) z
przedstawicielką firmy IGUS, Panią Moniką Gawryś, miał miejsce incydent silnowiatrowy. Zahaczyła nas duża deszczowa chmura, która przyniosła 30kn wiatru i
zerową widoczność. Po refie 3 jacht słabo słuchał się steru, opór na sterze,
zerwana struga. Początkowo ciężko jest się rozpędzić, ale po udanej próbie
odpadania na "budziku" 6kn!! Takie warunki wyraźnie pokazują, że jest to łódka
jedno osobowa! Nie da się sprawnie ogarniać tych sznurków, gdy ktoś jeszcze jest
w kokpicie. Załogant zwyczajnie przeszkadza, narażając się na cios łokciem. Pani
Monika pokazała dzielność morską, schodząc pod pokład. Jak wiadomo, to najmniej
komfortowa miejscówka w takich warunkach. Wszystko trwało 30 min. i jak nagle się
zaczęło, tak i odeszło.
Co do genakera moje spostrzeżenie jest takie, że
niestety bez bukszprytu zachowuje się i wygląda jak źle uszyta genua. Trzymanie
rogu halsowego na koszu dziobowym męczy ten żagiel, nie dając się prawidłowo
ułożyć. Taki żagiel potrzebuje tlenu! Po kilku próbach stawiania gena na wytyku
operacja ta staje się prosta i sprawna. Polecam!
Targi.
Wystawiałem się wraz z Atomem na targach Wiatr i Woda w
Gdyni, gdzie spotkałem sporo naprawdę sympatycznych, fajnych ludzi. Było
zwiedzanie, wchodzenie pod pokład, długie rozmowy. Każdy zainteresowany Igusem
otrzymywał żarówiastą koszulkę oraz próbki produktów firmy Igus: łożyska,
przeguby, szyny i inne.
Teraz chwila oddechu, załatwianie miliona spraw, poprawki
w sprzęcie i już za tydzień jakiś większy rejs, Bornholm czy coś, zależy skąd
powieje. Może Szwecja.