Już zdążyłem zapomnieć o czym miałem tu pisać. Generalnie
miął tydzień pływania i dłubania przy łódce. Za każdym razem, gdy wracaliśmy z
wody mieliśmy całą listę poprawek. Tak jest! Trzeba pływać aby wyłapać te
wszystkie drobiazgi, od źle zamocowanego uchwytu kuchenki, do nie pod tym kontem
puszczonej regulacji. Większość czasu kręciliśmy się wkoło komina, ale
zaliczyliśmy również małą, bo małą, ale wycieczkę na Hel. W tamtą stronę pod
"górkę" z noclegiem w wietrznym porcie 22kn. Swoją drogą super noc na
rozkołysanej łódce. Z powrotem na baksztagu z naprawdę dużą falą, dochodzącą
spokojne do trzech metrów. Pod koniec rejsu zaliczyliśmy fajne ślizgi z czego
jeden 9.5 węzła!! Fajna zabawa i trochę żal, że droga do Górek taka krótka.
Pogoda jak zwykle (jak ja jadę) wyśmienita z jednym deszczowym dniem, który
skłonił do prac chałupniczych.
Pod koniec tygodnia nastąpiło prawdziwe oblężenie.
Pierwszy pojawił się "Nerwus", na drugi dzień Australianin, Wojownik i
Stillcrazy. Gatki szmatki, kupa śmiechu i ognisko. Tyle w skrócie.
Niech się dopiszą ci, co byli na ognisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz