4 listopada 2016

Cascais-przygotowania

Wydawałoby się, że wystarczy tylko przyjechać, zwodować łódkę, postawić maszt i poprzewlekać sznurki. Raz dwa i jedziemy. Niestety nie jest to takie hop siup. Walka trwa już kilka dni. Dzisiaj na przykład zaliczyłem wycieczkę na maszt, do spalonej żarówki. Paweł twardo wciągnął mnie trzy razy fałem grota zanim usunąłem usterkę. W porcie pojawił się polski katamaran z super fajną ekipą. To właśnie od nich pożyczyłem ławeczkę bosmańską, bo po pierwszej wspinaczce mało nie straciłem czucia w plerach.
Cały czas obserwujemy pogodę. Miało być krótkie okienko z północnym wiatrem, w które chcieliśmy się wstrzelić, płynąc na start do Lagos, ale teraz wygląda, że mamy nieco więcej czasu, więc chyba zaliczamy z Pawłem, Olkiem i Adamem małą wycieczkę jachtami do Lizbony.
Moją trasę można śledzić pod adresem SPOT, a później również na stronie, gdzie będą widoczne także pozycje moich kolegów. Ale ta strona zostanie uruchomiona 10 listopada. Dam jeszcze info z adresem.















1 komentarz: