11 listopada 2016

Kara

Jutro ruszamy więc, czas napisać parę słów, bo przez najbliższe parę dni będę odcięty od świata. Sporo się wydarzyło w ostatnim czasie, a chyba najwięcej w mojej głowie. Przelot z Lizbony do Lagos dał mi inne spojrzenie na rejs. Kulminacyjnym momentem zmiany optyki było oczywiście bliskie i dynamiczne spotkanie z bomem. Wszystko szło po prostu świetnie, wiatr w plecy 15-20 kn, kontakt radiowy w Pawełkiem, brzeg w zasięgu wzroku, no może raczej łuny nadbrzeżnych miast i portów. Ruch statków nie tak wielki, nawet jak na Zatoce Gdańskiej, fala około 1,5-2 m, prędkość średnia 4,7kn, drzemki 20 min., po prostu luz blues. No i chyba za dużo trochę tego luzu się zrobiło, bo gdy na godzinę przed świtem leżałem sobie w kajucie i usłyszałem krople deszczu spadające na pokład, nie wyjrzałem z dziury, tylko dalej drzemka. I to był błąd. Fatalny, głupi, naiwny błąd. Deszcz zwiastował, że coś idzie. No i przyszło. Nagle, nie wiem dokładnie ile, ale bardzo dużo było tego wiatru. Wszędzie biało. Samoster nie zdołał zareagować na nagłą zmianę kierunku wiatru i wywinęło mi fikusa, z żaglem na kontraszocie przywiązanym na stałe. Łódka w dryfie i dużym przechyle, próbuję zwolnić kontraszot, ale nie mogę! Jedyne wyjście - przeciąć. I nie stało się to, czego się spodziewacie. Bom przeleciał na drugą stronę, jak petarda, ale bez szwanku dla mnie. Tym razem.
  Gdy próbowałem się zorientować, gdzie jestem, jakim kursem płynę i skąd wieje wiatr, nie ogarnąłem i nie zawiązałem kontraszotu z drugiej strony. I właśnie wtedy została wymierzona kara. Z całym impetem bom wylądował na mojej twarzy. Słowo daję, to nawet nie boli. Tylko nie możesz uwierzyć, że to się dzieje na prawdę. Wszędzie pełno krwi, dosłownie wszędzie i w takich ilościach, że trudno uwierzyć. Szybka ocena sytuacji: brak złamań - nie jest najgorzej.
Tak jak szybko przyszło, tak szybko odeszło. Zimno. Za godzinę świt.

O, dostałem za swoje, teraz chodzę jak zegarek, jestem wdzięczny za tą szkołę. Olśniło mnie, nie mam już rozterek, co robić, jaką postawę przyjąć. Ja jestem dla jachtu, a nie jacht dla mnie.

Reszta dnia przebiegła już spokojnie. Trochę brakowało mi stateczników rufowych, które dowiózł mi Rafał Moszczyński, ale około południa założyłem genakera. Super jazda, ślizgi po 10 knt i na koniec, tuż przed przylądkiem Św. Wincentego, piękna nagroda za dobre zachowanie do południa, coś co zawsze chciałem zobaczyć. W tym miejscu z głębokości kilometra czy dwóch woda wchodzi na jakieś 200m i powstaje fala, mega giga terra fala!!! Jak blok 3-4 piętrowi. Nie do wiary!!! Nie do wiary!!! Coś pięknego! Zero strachu, fala jest łagodna, żadnego zagrożenia. Jak by tak mieć więcej prędkości i zabrać się z falą... To była by jazda!

Po zwrocie w stronę Sagres piękny szybki baksztag z genakerem. Przepiękne widoki na gigantyczne klify z latarnią morską na szczycie. I w końcu za następnym przylądkiem Sagres i ostatnia prosta do Lagos. I tu też niespodzianka. Zero fali, oczywiście jak na morze (0,5m). Klif na całym odcinku brzegu wyrastający prosto z morza, mam do niego około 1 -2,5 mil, a wiatr tak tak równy, jakby stały tuż przed klifem równo rozstawione wentylatory. Cały czas zachodzę w głowę, jak spod tak pionowej, wysokiej ściany może być tak dużo czystego, silnego wiatru (24knt).
Reszta drogi to już tylko formalność.

Film Na trawersie Sagres

W głowie cała lista poprawek sprzętowych.

Było co robić przez następne kilka dni. Stąd opóźniony o 2 dni start.

Udało nam się z Pawłem wyrwać zaledwie pół dnia na pieszą wycieczka na klify, reszta to praca przy sprzęcie.
I tu szybko ucinam, bo muszę lecieć do sklepu po prowiant, wodę itp.

Podaje link do strony, na której będzie widać tracking wszystkich jachtów, w tym Igusa.
TRACKING
16























4 komentarze:

  1. Szymon trzymam kciuki. Pisz ile wlezie bo fajnie się "ciebie" czyta. Powodzenia
    Piotr
    s/y BLUESinA

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Sąsiedzie! Trzymaj się mocno, słuchaj muzy, oglądaj filmy, luz blues i dopłyniesz gdzie chcesz ;-)
    Kibicuję i czytam, więc pisz jak najwięcej.
    Bodzio

    OdpowiedzUsuń